czwartek, 20 marca 2014

Rekin i owsiana alternatywa

Pierwszy dzień wiosny powitał mnie promieniami słońca, próbującymi wejść przez uchylone okno do sypialni. Co prawda zanim udało mi się podnieść minęło trochę czasu, ale mimo wszystko wstałam sporo wcześniej niż ostatnio. Pomyslałam sobie, że to całkiem dobra okazja, żeby na śniadanie zjeść coś innego. Początkowo planowałam omlet, ale szukając przepisu natrafiłam tylko na takie z mąką owsianą. Poczłapałam więc do kuchni, w celu wypróbowania, czy mój blender poradzi sobie ze zmieleniem płatków.
Poradził. Ale wtedy przyszło mi do głowy, żeby spróbować upiec z tego trochę zdrowsze naleśniki. Co prawda alternatywa wyszła mi raczej dla owsianki (bo to jej smak przede wszyskim było czuć), niż dla naleśników, za to całkeim nie najgorsza. A skoro już mi się udało, to w sumie nie zaszkodziłoby zachować przepis dla potomnych.

NALEŚNIKI OWSIANE:
115 g (tak mi się sypnęło) zmielonych na mąkę płatków owsianych
250 ml mleka
jajko
woda
"Mąkę", mleko i jajko mieszamy mikserem. Dolewamy tyle wody, żeby uzyskać dość rzadkie ciasto. Smażymy na patelni, jak naleśniki. 


W efekcie wyszło mi 8 sztuk placuszków wielkości małego talerzyka.
Książę Małżonek swoją porcję skonsumował z dodatkiem owocowego Almetka, a ja miałam ochotę na wędzoną makrelę i roszponkę. Dobre było, tylko troszku śmierdziało malizną, niestety...

niedziela, 16 marca 2014

Rekin i poszukiwanie wiosny

W związku z zapowiadanym  załamaniem pogody, postanowiłam wykorzystać ostatni ciepły dzień i potowarzyszyć Księciu Małżonkowi w spacerze z Kojotem. Co prawda zazwyczaj jak oni idą do parku, to ja jeszcze śpię, ale tym razem byłam gotowa do wstawania jeszcze zanim Pan Pieseł rozpoczął negocjacje w sprawie wyjścia. Jeszcze tylko poranne kręcenie hula hoopem, prysznic, śniadanko i w drogę!
Do parku dobrnęłam ostatkiem sił, bo temperatura zdecydowanie przewyższyła moje oczekiwania. A i kondycja wciąż leży i kwiczy. Za to na miejscu poszaleliśmy sobie z frisbee. Nie sądziłam, że może z tego być całkiem niezła zabawa. Ganialiśmy chyba z godzinę, aż Kojotowi się znudziło. Chociaż to i tak całkiem niezły wynik, jeśli chodzi o utrzymanie uwagi psa tyle czasu na tym samym zajęciu.
Na koniec wyzerowaliśmy sobie bilans kaloryczny pyszną, prawie dietetyczną pizzą (cieniutkie ciasto pełnoziarniste, trochę szynki, sera i cała masa rukoli), zjedzoną na świeżym powietrzu.  Okazało się też, że pizzeria w parku jest przyjazna psom! Szkoda tylko, że nasz jest chyba na takie rzeczy zbyt szalony i w efekcie musieliśmy się przenieść od stolika na parkową ławkę.
Do domu wróciliśmy po trzech godzinach, zmęczeni, ale zadowoleni. I wiosnę też znaleźliśmy! Drzewa co prawda nadal straszą gołymi gałęziami, ale na krzakach zaczynają się pojawiać pączki, a na ziemi świeża trawa. 
Mam nadzieję, że zima już nie wróci i że to ochłodzenie będzie tylko przejściowe....

niedziela, 9 marca 2014

Rekin i ósmy marca

- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet! - powiedział Książę Małżonek, wchodząc do sypialni świtem bladym o czternastej z trzema żonkilami, dwoma tulipanami i moją ulubioną czekoladą. Ucieszyłam się bardzo, spod Kojota ułożonego na mnie całym ciężarem swojej trzydziesto dwu kilowej miłości. Ucieszyłam się jeszcze bardziej, kiedy powiedział (małżonek oczywiście, nie pies), że może by mnie gdzieś gdzieś zabrał z tej okazji. Po czym zaraz oklapłam, kiedy dodał: "ale jestem zbyt zmęczony po spacerze z piesełem i mi się nie chce".

- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet! - powiedział Facebook za pomocą profili kilku znajomych mężczyzn.

- Wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Kobiet! - pomyślał rekin, o północy 8. III. 2014 roku, kończąc sprzątać połowę kuchni i patrząc z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku na okap, z którego po jakichś dwóch latach bezskutecznych prób, zniknęły wreszcie żółte kropki tłuszczu.

piątek, 7 marca 2014

Rekin i słowo na niedzielę.

W związku z faktem, że ostatnio naszła mnie ochota na pisanie, a wolałabym, żeby Kraina Rekina pozostała blogiem wyłącznie craftowym, postanowiłam więc założyć kolejnego.
Znajdzie się tu pewnie trochę marudzenia, odchudzania, zakupów, jedzenia, mojego mieszkania, Kojota i innych mało ważnych rzeczy. Od jakiegoś czasu zaczytuję się w blogach lifestyle'owych i fit; ich listę zamieszczam sobie tutaj, żeby niepotrzebnie nie mnożyć kolumn tam. Myśle też o podsumowaniach miesiąca, moodboardach, wishlistach, działach tematycznych, itp, ale na razie chyba nie ma co się zastanawiać, wyjdzie w praniu.
A może w ogóle okaże się, że to miejsce powstało niepotrzebnie? Mam nadzieję, że nie, ale czas pokaże.